Obudziły mnie promienie słoneczne przedzierające się przez rolety,spojrzałam na śpiącego Justina i wygramoliłam swoje wypoczęte ciało z łóżka.Weszłam do łazienki,umyłam zęby,po czym zbiegłam na dół.Wykażę się robiąc śniadanie! wyjęłam z lodówki oraz szafki wszystkie produkty na naleśniki.Starałam się upiec je jak najlepiej.Nagle usłyszałam ciche kroki,spojrzałam w stronę schodów,na których stał Justin.
-Cześć,pomóc ci?-odparł wesoło.
-Nie trzeba,albo zrób kakao-rzekłam pilnując naleśników.
Justin zaczął szperać po szafkach,a ja nałożyłam jedzenie na talerze.Wzięłam je i postawiłam na wyspie.Usiadłam wygodnie,czekałam na Biebera.Wciąż nie wiem jak mam zabrać się do zmiany.Niby to takie łatwe,a przecież nie powiem mu wprost "Zmień się" prawda?Muszę go jakoś podchwytliwe zagadywać,ale to trudne.Miło spędzam z nim czas,gadamy i śmiejemy się.Justin potrafi sprawić,że zapominam o problemach.
Zjedliśmy razem śniadanie,posprzątaliśmy.
-Co chcesz robić?-zapytałam.
-Może pójdziemy na kręgle?-odrzekł wyciągając telefon.
-Dobra-odparłam wesoło.
_____________________________________________________________________________
Witam was :) wiem,że to co dodałam to nic,ale długa przerwa spowodowała,że wejść zaczęło znikać.Obiecuję,że następny będzie baardzo długi :)
Drugs, love, eternity...
poniedziałek, 26 maja 2014
wtorek, 22 kwietnia 2014
~.VI.~
Święta Wielkanocne spędzam z moją cudowną Robyn.Umówiliśmy się w Grgio Baldi na 19:30.Właśnie się szykuję,bo zależy mi,by dobrze wypaść.Ona sprawia,że czuje w sobie prawdziwego faceta i zrobię dla niej wszystko.Elegancko ubrany wchodzę do samochodu oraz robię ostatnie poprawki.Na prawej ręce błyszczy złoty Rolex od mojej ukochanej.Pamiętam jak dała mi go po naszym seksie.
Wyjąłem telefon z kieszeni,wystukałem numer do Scottera.
-Hej, mógłbyś zadzwonić do mnie w naszej sprawie jutro rano?
-Jasne,a coś się stało?
-Nie.Tylko o to proszę,cześć.
-Pa.
Planuję coś,ale dowiecie się o co chodzi później.
Kierowca zatrzymał samochód tuż przed restauracją,poprawiłem marynarkę,skropiłem ciało perfumami i wysiadłem.Nie mogłem doczekać się naszej kolacji,więc od razu pognałem do środka.Wszystko było tak jak zaplanowałem.Stół odizolowany od innych,czysta,złota zastawa.Ulubione wino,ale brak najważniejszej osoby-Robyn.Może się spóźni-wmawiałem sobie.Zająłem jedno miejsce i czekałem.Nie minęło 10 minut,a cudownie ubrana czarnowłosa piękność stanęła w drzwiach.Rozejrzała się po pomieszczeniu,po czym seksownym krokiem podeszła do stolika.Jako dżentelmen odsunąłem jej krzesło.
-Dobrze,że jesteś-uśmiechnąłem się.
-Też cieszę się na te spotkanie-wyszeptała zadziornie marszcząc nos.
-Dawno cię nie widziałem,od naszego spotkania minęły prawie dwa miesiące.-odrzekłem nalewając wino.
-Tak...Wiesz źle zaczęliśmy znajomość-wymamrotała.
-Ale możemy to naprawić-powiedziałem patrząc w jej piękne oczy.
Nie odezwała się,tylko wzięła kartkę.Ja również po nią sięgnąłem.
-Dobryyy wieczórrr...Cco państwo podać?-jąkał zdziwiony kelner.
-Ja poproszę Grigliata Di Vegetali-rzekła moja towarzyszka.
-Oczywiście,a dla pana?-odparł już nieco pewniej.
-Arrosto Di Vitello proszę zwykłe-odpowiedziałem po chwili namysłu.
-Dobrze, dziękuje.Dania podane będą jak najszybciej i najlepiej-wyszczerzył się,po czym odszedł.
Spojrzałem na moją księżniczkę,która bawiła się kolczykami.
-Podziwiam cię za twoją twórczość.Na prawdę muzyka jest niesamowita.-komplementowałem ją.
-Dziękuje.Wiesz są piosenki,które uwielbiam,ale w wielu to nie jesteś ty-odrzekła.
-Czemu?-zapytałem.
-Robisz z siebie czarnego gangstera,chociaż nie jesteś nim.Wolę jak śpiewasz o miłości,a nie dymaniu-mówiła.
-Jak ostro...przecież ty lubisz nie grzecznych chłopców-mrugnąłem.
-Nie takich-wyszeptała patrząc przez okno.
Podano nam zamówienie,więc nie zacząłem rozmowy.Zabrałem się za jedzenie, tak samo jak ona.
-Chciałabyś,żebym ci coś zaśpiewał?-zapytałem z uśmiechem.
-Bardzo,ale wiesz jakie piosenki-spojrzała na mnie jednoznacznie.
-Dobrze.A smakuje ci?-odparłem.
-Tak,bardzo.-posłała mi uroczy uśmiech.
-Ślicznie wyglądasz-skomplementowałem ją.
-Ahh dziękuje-zaśmiała się zamykając oczy.
Po 1h spędzonej w restauracji przyszedł czas wracać.Zapłaciłem rachunek,podszedłem do Rob's i czekałem na decyzję w sprawie wyjścia.
-Chodźmy razem-zaproponowałem.
-Aghh..okey-odparła po namyśle.
Złapałem ją za rękę,lecz ona szybko się wyrwała.Poszła na przód,by paparazzi nie nabrali podejrzeń.
Sam wyszedłem na końcu z ochroną.
-Justin co z Seleną?
-Rihanna!!!
-Justin byłeś z Rihanną na randce?
-Rihanna kochasz go?
-Justin!!
-Hey Riri uśmiech!!
-Kochacie się?!!
Nie odpowiedzieliśmy na żadne pytanie,choć miałem ochotę wykrzyczeć im jak bardzo ją kocham.
Zająłem miejsce w samochodzie tuż obok Ri,chwyciłem jej wytatuowaną dłoń.Była taka ciepła,delikatna.Miałem ochotę nie puszczać jej już nigdy.Uczucie,które przeszywało nas gdy się dotykamy sprawia,że pragnę otulać Robyn swoją miłością do końca życia.Ta dziewczyna zmienia mnie,choć nie mogę się od niej uwolnić.Przy niej mój tok myślenia przechodzi transformację.
-To gdzie jedziemy?-zapytała patrząc mi prosto w oczy.
-Do ciebie-wyszczerzyłem się.
-Ale dziś normalna noc-powiedziała stanowczo.
-Dobrze..ale pozwolisz,że zrobię ci teraz zdjęcie-odparłem wyjmując telefon.
Ta za pozowała posyłając mi buziaka.Chciałem wstawić te zdjęcie na instagram,ale Ri zaprotestowała.
Dojechaliśmy pod dom Barbadoski,a ja wysiadłem pierwszy i pomogłem jej.Podeszliśmy do drzwi,które otworzył ochroniarz.Opadłem na kanapę w salonie.
-Przebiorę się,czekaj tu-odrzekła wchodząc po schodach na górę.
Nie posłuchałem jej i po chwili udałem się za nią.Zobaczyłem pierwsze otwarte drzwi od łazienki.Zastałem tam Robyn w staniku oraz rurkach.
-Widzę cię,chodź już-zaśmiała się.
-Jesteś taka piękna-posłałem jej zalotny uśmiech.
-Jak mi to mówisz to chyba na prawdę jestem-zachichotała ściągając kolczyk.
-Oglądniemy jakąś komedię?-zapytałem.
-Dobra,zejdź na dół i włącz telewizor-odparła.
Posłusznie wykonałem jej polecenie,zobaczyłem jakie filmy ma w wypożyczalni.Wybrałem "Sąsiedzi".Nagle na dół zbiegła czarnowłosa piękność w szarym dresie.Popatrzyła na mnie i ruszyła do kuchni.Ja zająłem się włączeniem dvd.Rob's wróciła z popcornem oraz colą,usiadła wygodnie.Oglądaliśmy komentując co chwile lub śmiejąc się.
-Masz śliczny śmiech-odparłem wesoło.
-Dzięki,ty też-rzekła sięgając po popcorn.-Chcesz jeszcze coli?
-Tak i seks-zarechotałem.
-Eghhh najpierw cola-powiedziała wesoło,wstając.
Słyszałem jak otwiera lodówkę,po czym bierze szklanki.
-Justin chcesz lody?-krzyknęła.
-Wiedziałem,że wolisz oralny!-zaśmiałem się.
-Przyłaź tu!-wrzasnęła roześmiana.
-A więc w kuchni...ok-posłałem jej zadziorny uśmiech.
-Ty na prawdę niewyżyty jesteś.-wymamrotała.
-Bo mi nie pozwalasz-rzekłem bez zastanowienia.
-Masz i idź-odrzekła podając mi colę.
Ruszyłem z powrotem na kanapę,rozsiadłem się wygodnie i czekałem na swoją dziewczynę (?)Panna Fenty wtuliła się we mnie,po czym wsunęła rękę pod moją bluzę.
-Robyn,kim my właściwie jesteśmy dla siebie?-zapytałem.
-Nie wiem, a jak chciałbyś?-odparła patrząc mi w oczy.
-Przecież wiesz...-wyszeptałem.
-Dobrze,więc od dziś jesteśmy razem-rzekła,po czym musnęła mój policzek.
Wróciliśmy do oglądania.
Bardzo cieszę się,że aktualnie Robyn to moja kobieta.Wciąż nie wierzę w to co się stało,ale próbuje opanować emocje.
Zacząłem jeździć dłonią po jej tułowiu.
-Justin przestań-wymamrotała powstrzymując mnie.
Nie mogłem się pohamować i rozpiąłem jej bluzę.Położyłem się na całej długości kanapy,całowałem ją coraz zachłanniej.
Po chwili zrzuciłem swoją koszulkę oraz spodnie Ri.
Gdy jesteś w jednym pokoju z taką dziewczyną nie będziesz w stanie się z nią nie kochać.
-Justin stop-jęczała.
-Nigdy-wymamrotałem.
-Przestań kurwa-wrzasnęła wyrywając się.
Ubrała bluzę i odsunęła się na drugi koniec kanapy.
-Przepraszam-wyszeptałem z poczuciem winy.
-Czy nasze każde spotkanie polega tylko na seksie?-warknęła.-Musimy to zmienić.
-Jak?-odrzekłem ubierając koszulkę.
-Musimy utrzymywać normalne relacje,a nie ty mnie pierdolisz i znikasz-mówiła.
-Ale co mamy robić? każdy nasz ruch śledzą paparazzi-gestykulowałem.
-Spotykajmy się,ale bez seksu.-zadecydowała.
-Wiesz,że kocham być w tobie-tłumaczyłem moje niezadowolenie.
-Aghhrrr...nie zachowuj się jak jakiś pieprzony gangster.Chcesz obracać panienki? proszę bardzo.Idź do burdelu i wyjdź z niego pod prześcieradłem-wrzasnęła.
-Okey,Rob's.Spokojnie,pooglądajmy coś-złapałem ją za nadgarstki.
Siedzieliśmy przed telewizorem do 00:15,po czym odprowadziłem Riri do sypialni.
-To pa.Wyjdę nie zauważony-pożegnałem się.
-Jeśli chcesz to śpij,ale tylko śpij ze mną-odparła opierając się o framugę drzwi.
Weszliśmy razem do łazienki,ona myła się pod prysznicem,a ja stałem w bokserkach patrząc na jej ruchy.Miałem wrażenie,że moja erekcja wciąż rośnie.
Rob's wyszła zawinięta w ręcznik,nakremowała seksownie ciało,po czym ubrała piżamę. Ja wziąłem szybką kąpiel i włożyłem bokserki.Położyłem się obok Fenty,objąłem ją i zasypiałem.
Ok,przesadziłem.Przyznaję się.

-Hej, mógłbyś zadzwonić do mnie w naszej sprawie jutro rano?
-Jasne,a coś się stało?
-Nie.Tylko o to proszę,cześć.
-Pa.
Planuję coś,ale dowiecie się o co chodzi później.
Kierowca zatrzymał samochód tuż przed restauracją,poprawiłem marynarkę,skropiłem ciało perfumami i wysiadłem.Nie mogłem doczekać się naszej kolacji,więc od razu pognałem do środka.Wszystko było tak jak zaplanowałem.Stół odizolowany od innych,czysta,złota zastawa.Ulubione wino,ale brak najważniejszej osoby-Robyn.Może się spóźni-wmawiałem sobie.Zająłem jedno miejsce i czekałem.Nie minęło 10 minut,a cudownie ubrana czarnowłosa piękność stanęła w drzwiach.Rozejrzała się po pomieszczeniu,po czym seksownym krokiem podeszła do stolika.Jako dżentelmen odsunąłem jej krzesło.
-Dobrze,że jesteś-uśmiechnąłem się.
-Też cieszę się na te spotkanie-wyszeptała zadziornie marszcząc nos.
-Dawno cię nie widziałem,od naszego spotkania minęły prawie dwa miesiące.-odrzekłem nalewając wino.
-Tak...Wiesz źle zaczęliśmy znajomość-wymamrotała.
-Ale możemy to naprawić-powiedziałem patrząc w jej piękne oczy.
Nie odezwała się,tylko wzięła kartkę.Ja również po nią sięgnąłem.
-Dobryyy wieczórrr...Cco państwo podać?-jąkał zdziwiony kelner.
-Ja poproszę Grigliata Di Vegetali-rzekła moja towarzyszka.
-Oczywiście,a dla pana?-odparł już nieco pewniej.
-Arrosto Di Vitello proszę zwykłe-odpowiedziałem po chwili namysłu.
-Dobrze, dziękuje.Dania podane będą jak najszybciej i najlepiej-wyszczerzył się,po czym odszedł.
Spojrzałem na moją księżniczkę,która bawiła się kolczykami.
-Podziwiam cię za twoją twórczość.Na prawdę muzyka jest niesamowita.-komplementowałem ją.
-Dziękuje.Wiesz są piosenki,które uwielbiam,ale w wielu to nie jesteś ty-odrzekła.
-Czemu?-zapytałem.
-Robisz z siebie czarnego gangstera,chociaż nie jesteś nim.Wolę jak śpiewasz o miłości,a nie dymaniu-mówiła.
-Jak ostro...przecież ty lubisz nie grzecznych chłopców-mrugnąłem.
-Nie takich-wyszeptała patrząc przez okno.
Podano nam zamówienie,więc nie zacząłem rozmowy.Zabrałem się za jedzenie, tak samo jak ona.
-Chciałabyś,żebym ci coś zaśpiewał?-zapytałem z uśmiechem.
-Bardzo,ale wiesz jakie piosenki-spojrzała na mnie jednoznacznie.
-Dobrze.A smakuje ci?-odparłem.

-Ślicznie wyglądasz-skomplementowałem ją.
-Ahh dziękuje-zaśmiała się zamykając oczy.
Po 1h spędzonej w restauracji przyszedł czas wracać.Zapłaciłem rachunek,podszedłem do Rob's i czekałem na decyzję w sprawie wyjścia.
-Chodźmy razem-zaproponowałem.
-Aghh..okey-odparła po namyśle.
Złapałem ją za rękę,lecz ona szybko się wyrwała.Poszła na przód,by paparazzi nie nabrali podejrzeń.
Sam wyszedłem na końcu z ochroną.
-Justin co z Seleną?
-Rihanna!!!
-Justin byłeś z Rihanną na randce?
-Rihanna kochasz go?
-Justin!!
-Hey Riri uśmiech!!
-Kochacie się?!!
Nie odpowiedzieliśmy na żadne pytanie,choć miałem ochotę wykrzyczeć im jak bardzo ją kocham.
Zająłem miejsce w samochodzie tuż obok Ri,chwyciłem jej wytatuowaną dłoń.Była taka ciepła,delikatna.Miałem ochotę nie puszczać jej już nigdy.Uczucie,które przeszywało nas gdy się dotykamy sprawia,że pragnę otulać Robyn swoją miłością do końca życia.Ta dziewczyna zmienia mnie,choć nie mogę się od niej uwolnić.Przy niej mój tok myślenia przechodzi transformację.
-To gdzie jedziemy?-zapytała patrząc mi prosto w oczy.
-Do ciebie-wyszczerzyłem się.
-Ale dziś normalna noc-powiedziała stanowczo.
-Dobrze..ale pozwolisz,że zrobię ci teraz zdjęcie-odparłem wyjmując telefon.
Ta za pozowała posyłając mi buziaka.Chciałem wstawić te zdjęcie na instagram,ale Ri zaprotestowała.
Dojechaliśmy pod dom Barbadoski,a ja wysiadłem pierwszy i pomogłem jej.Podeszliśmy do drzwi,które otworzył ochroniarz.Opadłem na kanapę w salonie.
-Przebiorę się,czekaj tu-odrzekła wchodząc po schodach na górę.
Nie posłuchałem jej i po chwili udałem się za nią.Zobaczyłem pierwsze otwarte drzwi od łazienki.Zastałem tam Robyn w staniku oraz rurkach.
-Widzę cię,chodź już-zaśmiała się.
-Jesteś taka piękna-posłałem jej zalotny uśmiech.
-Jak mi to mówisz to chyba na prawdę jestem-zachichotała ściągając kolczyk.
-Oglądniemy jakąś komedię?-zapytałem.
-Dobra,zejdź na dół i włącz telewizor-odparła.
Posłusznie wykonałem jej polecenie,zobaczyłem jakie filmy ma w wypożyczalni.Wybrałem "Sąsiedzi".Nagle na dół zbiegła czarnowłosa piękność w szarym dresie.Popatrzyła na mnie i ruszyła do kuchni.Ja zająłem się włączeniem dvd.Rob's wróciła z popcornem oraz colą,usiadła wygodnie.Oglądaliśmy komentując co chwile lub śmiejąc się.
-Masz śliczny śmiech-odparłem wesoło.
-Dzięki,ty też-rzekła sięgając po popcorn.-Chcesz jeszcze coli?
-Tak i seks-zarechotałem.
-Eghhh najpierw cola-powiedziała wesoło,wstając.
Słyszałem jak otwiera lodówkę,po czym bierze szklanki.
-Justin chcesz lody?-krzyknęła.
-Wiedziałem,że wolisz oralny!-zaśmiałem się.
-Przyłaź tu!-wrzasnęła roześmiana.
-A więc w kuchni...ok-posłałem jej zadziorny uśmiech.
-Ty na prawdę niewyżyty jesteś.-wymamrotała.
-Bo mi nie pozwalasz-rzekłem bez zastanowienia.
-Masz i idź-odrzekła podając mi colę.
Ruszyłem z powrotem na kanapę,rozsiadłem się wygodnie i czekałem na swoją dziewczynę (?)Panna Fenty wtuliła się we mnie,po czym wsunęła rękę pod moją bluzę.
-Robyn,kim my właściwie jesteśmy dla siebie?-zapytałem.
-Nie wiem, a jak chciałbyś?-odparła patrząc mi w oczy.
-Przecież wiesz...-wyszeptałem.
-Dobrze,więc od dziś jesteśmy razem-rzekła,po czym musnęła mój policzek.
Wróciliśmy do oglądania.
Bardzo cieszę się,że aktualnie Robyn to moja kobieta.Wciąż nie wierzę w to co się stało,ale próbuje opanować emocje.
Zacząłem jeździć dłonią po jej tułowiu.
-Justin przestań-wymamrotała powstrzymując mnie.

Po chwili zrzuciłem swoją koszulkę oraz spodnie Ri.
Gdy jesteś w jednym pokoju z taką dziewczyną nie będziesz w stanie się z nią nie kochać.
-Justin stop-jęczała.
-Nigdy-wymamrotałem.
-Przestań kurwa-wrzasnęła wyrywając się.
Ubrała bluzę i odsunęła się na drugi koniec kanapy.
-Przepraszam-wyszeptałem z poczuciem winy.
-Czy nasze każde spotkanie polega tylko na seksie?-warknęła.-Musimy to zmienić.
-Jak?-odrzekłem ubierając koszulkę.
-Musimy utrzymywać normalne relacje,a nie ty mnie pierdolisz i znikasz-mówiła.
-Ale co mamy robić? każdy nasz ruch śledzą paparazzi-gestykulowałem.
-Spotykajmy się,ale bez seksu.-zadecydowała.
-Wiesz,że kocham być w tobie-tłumaczyłem moje niezadowolenie.
-Aghhrrr...nie zachowuj się jak jakiś pieprzony gangster.Chcesz obracać panienki? proszę bardzo.Idź do burdelu i wyjdź z niego pod prześcieradłem-wrzasnęła.
-Okey,Rob's.Spokojnie,pooglądajmy coś-złapałem ją za nadgarstki.
Siedzieliśmy przed telewizorem do 00:15,po czym odprowadziłem Riri do sypialni.
-To pa.Wyjdę nie zauważony-pożegnałem się.
-Jeśli chcesz to śpij,ale tylko śpij ze mną-odparła opierając się o framugę drzwi.
Weszliśmy razem do łazienki,ona myła się pod prysznicem,a ja stałem w bokserkach patrząc na jej ruchy.Miałem wrażenie,że moja erekcja wciąż rośnie.
Rob's wyszła zawinięta w ręcznik,nakremowała seksownie ciało,po czym ubrała piżamę. Ja wziąłem szybką kąpiel i włożyłem bokserki.Położyłem się obok Fenty,objąłem ją i zasypiałem.
Ok,przesadziłem.Przyznaję się.
niedziela, 6 kwietnia 2014
~.V.~
*Justin*

Chcę zrobić wszystko co ona zapragnie.
A teraz patrząc jak słodko śpi nago,myślę sobie,że nikogo lepszego nie spotkałem.Przejechałem delikatnie po jej ręce,po czym sprawdziłem,która jest godzina.10:30.Mam nadzieję,że nikt nas nie widział,bo będzie kiepsko.Na razie wolę,a właściwie Robyn woli nie wspominać o tym co się działo.
Postanowiłem poczekać,aż się obudzi.
*Rihanna*
Obudziłam się zdezorientowana.Okna były zasłonięte tak szczelnie,że nic z nich nie można było zobaczyć.Poczułam jak ktoś bawi się moimi włosami.No tak Justin.Nie mogę się w nim zakochiwać tylko udawać,że tak jest.Mam go zmienić!
-Heej-uśmiechnęłam się kładąc dłoń na jego policzku.
-Wreszcie wstałaś,śpisz jak suseł-odparł przykładając rękę do moich bioder.
Nie wiedziałam jak zacząć temat o jego zmianie.Faktycznie "Bizzle" nie odpowiada mi,ale to wybór Justina.
Nagle Bieber przysunął się do mnie,składał pocałunki od brzucha w górę.Zatrzymał się przy piersiach i uniósł się,by być nade mną.Dobrał się do moich ust.NIE! odepchnęłam go,wzięłam koszulę z krzesła obok łóżka,po czym ubrałam ją.Dyskretnie wyjrzałam przez okno,pod hotelem stało tysiące ludzi.Kurwa,przecież oni pomyślą,że spotkaliśmy się tu specjalnie.
-Musisz już iść-rzekłam oschle.
-Czemu? chodź do mnie-powiedział rozszerzając ramiona.
-Nie.Weź swoje rzeczy,idź do pokoju i zapomnij-wymamrotałam poprawiając niesforne kosmyki włosów.
-Zapomnieć? nigdy,jesteś nie zwykła.Ciebie nie da się wymazać z pamięci-uśmiechnął się.
Spojrzałam na niego.To było silniejsze ode mnie.
Położyłam się obok Justina,splotłam nasze dłonie.
-Jesteś taka piękna-wyszeptał przejeżdżając palcem po mojej piersi.
-Nie myślisz tak wcale-wmawiałam.
-Tylko ty się liczysz.-mówił na przemian z całusami.
-A Selena?-zapytałam.
-Ona zniknęła gdy pojawiłaś się ty-wybełkotał zatapiając swoje usta w moich.
Po chwili Justin przestał,położył się obok i objął mnie swoją silną ręką.
-Muszę zaraz uciekać do studia-oznajmił.
-Jako Bizzle?-zapytałam.
-Tak,a co?-zdziwił się.
-To głupie pseudonim.-zaczęłam temat.
-Czemu?-odparł patrząc na mnie.
-Nie podoba mi się.Robisz z siebie rapera,a to bez sensu-mówiłam zadowolona z siebie.
-Kontynuuj-rzekł zaciekawiony.
-Wolałam ciebie takiego jak np.w As long as you love me.-powiedziałam z nadzieją,że zrozumie o co mi chodzi.
-Przecież lubisz nie grzecznych chłopców-przygryzł wargę.
-Ale nie takich,którzy nazywają się "Bizzle".Mają problemy z prawem-oznajmiłam.
-Wolałabyś,żebym wrócił do tamtego stylu?-zapytał.
-Tak-wyszeptałam.
-To będzie trudne-wymamrotał.
-Dobra,musisz iść-rzekłam wstając.
Patrzyłam jak ubiera się,ale nie mogłam wykazać zainteresowania.Dałam mu buziaka na "do widzenia",zatrzasnęłam drzwi i rzuciłam się na łóżko.Nagle do pokoju weszła Melissa.
-Hej.Byłam u ciebie około 9:00,ale spałaś-odparła ze śmiechem.
Zamknęłam oczy ze wstydu.
-Ty z nim? nie spodziewałam się tego-rzekła siadając obok mnie.
-Nie! ja mam go...ahh. Jego mama prosiła mnie,żebym go jakoś zmieniła-tłumaczyłam się.
-Przez seks?!?-wrzasnęła.
-Nie zrozumiesz-wymamrotała idąc do łazienki.
3.04.2014
Po obiedzie z tatą pojechaliśmy oboje do mojego domu.Siedzieliśmy na kanapie jedząc pizzę i oglądając telewizję.
Od tamtego czasu nie widziałam Justina,pisaliśmy przez tydzień,ale w końcu urwało się.Wiem,że jeszcze go nie zmieniłam,ale musimy się ukrywać.To co nas łączyło u mnie się już wypaliło,a jak u niego? nie wiem.
Nagle dostałam sms od Mel.
"Co robisz?"
"Siedzę z tatą"
"Pozdrów go ode mnie :) idziesz dziś do klubu?"
"Chyba nie.Spędzę ten dzień z tatą"
"Okej buziaki :*"
"Paa :*"
-Kto to?-zapytał ojciec.
-Melissa,pozdrawia cię-odparłam.
-Dziękuje,też ją pozdrów.-uśmiechnął się.
-Tata zdarzyło ci się kiedyś...ah dobra nie ważne-wymamrotałam.
-Mów skarbie-rzekł.
-Robiłeś coś czego nie chcesz tylko po to by kogoś zmienić?-zapytałam.
-Nie kochanie,a ty jesteś w takiej sytuacji?-przytulił mnie.
-Nie...skąd.Niee tylko,ahh...-kłamałam.
Prawda jest taka,że moje serce każe mi zmienić Justina.Owszem seks z nim podobał mi się,ale muszę o tym zapomnieć.To było złe.Moje uczucie wygasło,więc pozostała jedynie zmiana Biebera.
Wiem,że narobiłam mu nadziei,a to przez to,że brakowało mi bliskości i czułości.Mam świadomość,że źle zrobiłam,ale to silniejsze ode mnie.Nie jestem puszczalska,przecież każdemu potrzebne jest uczucie drugiej osoby.Prawda?...prawda?!?...Prawda?...
Nagle dostałam sms od Mel.
"Co robisz?"
"Siedzę z tatą"
"Pozdrów go ode mnie :) idziesz dziś do klubu?"
"Chyba nie.Spędzę ten dzień z tatą"
"Okej buziaki :*"
"Paa :*"
-Kto to?-zapytał ojciec.
-Melissa,pozdrawia cię-odparłam.
-Dziękuje,też ją pozdrów.-uśmiechnął się.
-Tata zdarzyło ci się kiedyś...ah dobra nie ważne-wymamrotałam.
-Mów skarbie-rzekł.
-Robiłeś coś czego nie chcesz tylko po to by kogoś zmienić?-zapytałam.
-Nie kochanie,a ty jesteś w takiej sytuacji?-przytulił mnie.
-Nie...skąd.Niee tylko,ahh...-kłamałam.
Prawda jest taka,że moje serce każe mi zmienić Justina.Owszem seks z nim podobał mi się,ale muszę o tym zapomnieć.To było złe.Moje uczucie wygasło,więc pozostała jedynie zmiana Biebera.
Wiem,że narobiłam mu nadziei,a to przez to,że brakowało mi bliskości i czułości.Mam świadomość,że źle zrobiłam,ale to silniejsze ode mnie.Nie jestem puszczalska,przecież każdemu potrzebne jest uczucie drugiej osoby.Prawda?...prawda?!?...Prawda?...
wtorek, 1 kwietnia 2014
~.IV.~
Wchodząc do klubu poczułam wzrok na sobie.Natomiast mi zależało na znalezieniu Justina.W końcu wypatrzyłam go przy barze.Ruszyłam tam najszybciej jak umiałam.Wciąż nie wierzyłam sobie,że to robię.
Położyłam dłoń na jego ramieniu.
-Robyn,heej-uśmiechnął się.
-Wszystkiego najlepszego-odparłam.-Przepraszam,że nie mam prezentu,ale dam ci go do końca tygodnia.
-Chrzanić prezent,fajnie,że jesteś-wyszeptał kładąc rękę na mojej tali.
-To będę takie bardziej rodzinne urodziny prawda?-zapytałam znając odpowiedź.
-Tak,to nawet nie jest klub.Ale dobrze,że jesteś-odparł.
Dostałam
szklankę z whiskey.Wzięłam łyka i moje mięśnie od razu rozluźniły się.Tak na prawdę nie wiem czy zostało we mnie choć trochę rozumu.Niestety nie,ponieważ wciąż tu jestem.Mój mózg analizował wszystkich,ale nie znalazłam nikogo dla moich wymagań.Sama rodzina i kilka małoletnich przyjaciół.Totalnie nie moje klimaty.
Przez mój żołądek przepłynął mocny alkohol co spowodowało lekkie załomotanie w nim.Nie wiem czemu on tak na mnie działa,ale ten małolat ma coś w sobie.Mój umysł każe mi się do niego zbliżyć.
-Robyn,zatańczysz?-poprosił wyciągając rękę.
Wstałam,odłożyłam kieliszek na stół i ruszyłam z nim na parkiet.Nie był to co prawda klub,ale lokal z małym miejscem do tańca.Akurat Dj puścił moją piosenkę "Wait your turn".Widziałam,że Justin puścił do niego oczko,ale nie przejęłam się tym.
Postanowiłam się z nim zabawić,bo dzieci siedziały w jednym kącie,a dorośli byli zajęci rozmową.Moja podświadomość kazała mi to zrobić.Wołała do mnie,że muszę go zadowolić.Rob's co ty kurwa odpierdalasz?
Niestety nie dałam rady odpuścić.Odwróciłam się na pięcie,wzięłam Justina za ręce,położyłam je na swoich biodrach.Spodobało mu się to,bo lekko ścisnął moje krągłości.Zaczęłam nimi kręcić,aż w końcu położyłam dłoń na jego szyi.Muzyka była "ciężka",dlatego tańczyliśmy tak by pasowało do rytmu.Powoli ręce Justina zaczęły jechać wyżej,aż zatrzymały się na wysokości mojego niewielkiego biustu.Obrócił mnie w swoją stronę,splótł nasze palce i spojrzał mi kusząco w oczy.Miałam ochotę pieprzyć się z nim całą noc...
KURWA! co się do chuja ze mną dzieje?!?
Przybliżył się do mnie,wyszeptał coś i objął moją talię jak jakąś własność.Zobaczyłam,że ktoś z rodziny Biebera obgaduje nas.Odepchnęłam go,spuściłam wzrok na podłogę,a z twarzy można było odczytać niezręczność.
Justin podszedł do swojego brata,a ja udałam się do toalety po drodze biorąc torebkę.Czułam się jak ostatnia idiotka.Przychodzę tu nie wiadomo po co,tańczę z 20 latkiem jak jakaś dziwka na oczach ejgo rodziny i co dalej? Najlepiej było by się zmyć,ale coś mnie tu trzyma.
Weszłam do kabiny,wyjęłam z torebki telefon ,po czym wystukałam numer Mel.
-Gdzie ty jesteś?
-Nie istotne,co robisz?
-Robię zakupy.
Nagle usłyszałam krzyk jakiejś kobiety,że czas na tort.
-Nie ważne,pa.
Schowałam urządzenie z powrotem do torebki,podeszłam do lustra i poprawiłam fryzurę.Wychodząc wpadłam na kelnerkę,przeprosiłam ją,a następnie ruszyłam w stronę Justina.
-Ja już pójdę,miło było.Prezent dam ci jak najszybciej-wyszeptałam.
-Niee,zostań na tort-nalegał.
-Wolę iść,przepraszam i tak wprosiłam się tu-trzymałam się swojego zdania.
Nie chciałam go słuchać.Wymamrotałam ciche "cześć...do widzenia" i udałam się do wyjścia.Pod nim stało milion fanek,paparazzich oraz ochroniarzy.Nie zwróciłam na nich szczególnej uwagi,wsiadłam do auta.Niestety zostałam wymacana przez kilka dziewczyn,ale tylko w ręce.
Co ja z siebie robię? pośmiewisko i tyle.Mam 26 lat,jestem sama.Podrywam 20 latka.No zajebiście.
-Gdzie panią podwieźć panno Fenty?-zapytał mój kierowca.
-Do Rolexa-wymamrotałam.
Tak,debilka Robyn kupi mu prezent.Pierdolę! dam mu to,bo zepsułam mu urodziny.
Wysiadłam pod sklepem,wbiegłam do środka.
-Dzień dobry,chciałabym zamówić złotego Rolexa z wygrawerowanym z diamentów imieniem-oznajmiłam.
-Dzień dobry,oczywiście.Będzie gotowy na jutro około 10:00.Cena to 61,50000 dolarów-odparła kobieta.
-Zapisze jeszcze dane.
-Robyn Fenty,złoty Rolex z wygrawerowanym z diamentów imieniem Justin w tym miejscu.W okół samego zegarka również malutkie diamenciki.Cyfry srebrne,całość złota.-mówiłam.
-Dobrze,proszę dowód.To procedura,muszę się jej trzymać-rzekła zapisując.
Podałam jej dokument i czekałam,aż wszystko zanotuje.
-Proszę być jutro około 10:00 po odbiór-poinformowała.
-Okey,do widzenia-rzuciłam wychodząc.
Wróciłam do auta,poprosiłam kierowcę by zawiózł mnie do hotelu.
Siedziałam na łóżku owinięta kołdrą,na dworze lał deszcz.Sama nie wiem czemu on mnie tak pociąga.Moje życie od tygodnia kręci się w okół jego osoby.Nie rozumiem co ze mną nie tak.Zachowuje się jak idiotka.Niestety moje myśli przerwał telefon.
-Dzień dobry,ja dzwonię ze sklepu Rolex.Ten zegarek będzie gotowy za 3 godziny.-powiedziała do słuchawki kobieta,z którą załatwiałam sprawę w sklepie.
-Dobrze,będzie po niego ktoś ode mnie.Proszę mu go wydać na moje polecenie-wymamrotałam.
Rozłączyłam się i zawołałam Jenn.
-Niech ktoś pojedzie po Rolexa za trzy godziny dla mnie.-warknęłam.
-Okey-rzuciła wychodząc.
Zasnęłam.
Sen~.
Leżałam na stole operacyjnym.Lekarze latali wokół mnie z strasznymi przyrządami.Nie czułam prawej ręki,a lewą pokryła czerwona ciecz.Oczy zamykały mi się same,lecz próbowałam utrzymać "żywą postać".Usta okropnie piekły,a policzki swędziały.Moje włosy były ubrudzone ziemią oraz krwią.Przeraziłam się.
Z trudem było mi pobierać tlen.
Wybudził mnie krzyk i głośna rozmowa ludzi.Podniosłam się,zobaczyłam na szafce czarne pudełko oraz kartkę z napisem "Twój Rolex -Jenn"
Schowałam je do komody,otworzyłam drzwi.To rodzina Justina wracała do pokoi,a on na czele.Gdy mnie zobaczył przygryzł usta i poinformował towarzyszy,że zaraz przyjdzie.Podszedł do mnie.
-Cześć-uśmiechnął się zadziornie.
-Hej-warknęłam nie przyjemnie.
-Co masz taki zły humor?-zapytał
-Wydaje ci się-wymamrotałam.
-Mogę wejść?-oblizał się.
Otworzyłam drzwi szerzej na znak,że zgadzam się.Oboje staliśmy na środku pokoju.
-Znamy się od pięciu lat.Widzę,że coś jest z tobą nie tak-odparł.
Poczułam zastrzyk energii,adrenaliny.Podeszłam do Justina,pocałowałam jego wargi.On objął mnie w tali i całował co raz zachłanniej.Opadliśmy na łózko.Tak jak we wczorajszym śnie miałam na sobie duży sweter,który Bieber ściągnął bez trudu.Zostałam w bieliźnie.Zdjęłam mu koszulkę dzięki czemu ukazało się jego wyrzeźbione,wytatuowane ciało.Przejechałam ręką po jego torsie i rozpięłam mu spodnie.Justin położył się,a mnie przerzucił nad siebie.Usiadłam na nim okrakiem,składał mu pocałunki.Aż w końcu przyszedł czas na odważniejsze czyny.Mój stanik znalazł się na podłodze tak samo jak jego spodnie.
-Jesteś taka piękna-wyszeptał.
Nie mogłam się powstrzymać i przejechałam delikatnie puszkami palców po jego umięśnionym brzuchu, na co uśmiechnął się.Chwycił za moją,jedną pierś i delikatnie zataczał na niej kółka. Poczułam, jak dreszcz przejmuje moje ciało i momentalnie twardnieją sutki.Na brzuchu poczułam jego rosnącą erekcję, która stale się powiększała. Jednym palcem wślizgnął się pod moje majtki i przesuwał go po mojej kobiecości, na co głęboko westchnęłam. Z zapałem delikatnie zdejmował moje majtki z nóg.Po raz pierwszy zobaczyłam słynnego Jerrego.Na początku włożył tam swojego jednego palca i poruszał nim w średnim tempie, gdy ja z trudem opanowywałam dźwięki dochodzące z moich ust. Po chwili wchodził we mnie już dwoma palcami przyspieszając tempo. Odchyliłam głowę do góry i z przymrużonymi oczami wgapiałam się w sufit.Podniecało mnie ,że robię to właśnie z nim.Póki co był nawet dobry.Wyjął palcem,oblizał je i czekał kiedy zajmę się jego przyjacielem.
-Zabaw się z nim-wyszeptał z zadziornym uśmieszkiem.
Wzięłam jego penisa do ręki,wykonywałam energiczne ruchy obserwując jego twarz.Uśmiechał się,przejeżdżając dłonią po moich plecach.Wiedziałam,że źle robię,ale to było silniejsze ode mnie.
-Jesteś taka śliczna-wyjęczał.
Okrężnymi ruchami rysował coś palcem na moich piersiach, oblizując się przy tym. Całował je i przygryzał. Wrócił do twarzy ,po czym ponownie nasze języki się złączyły ,a za razem wzajemnie pieściły. Puścił do mnie oczko.Wziął Jerrego do swojej ręki i szybko nałożył prezerwatywę. Skierował go do mego wnętrza odważnym ,płynnym ruchem. Zajęczałam.Kontynuował nie zmniejszając tempa i energii. Pomagał mi zgasić moje jęki muskając moje usta.
Stało się. Jestem w krainie przyjemności i migdałów... Kolejny wspólny orgazm z Justinem.Szczerze to podobały mi się jego umiejętności w "tych sprawach".Patrzył mi w oczy i całował mnie na zmianę; przyspieszał tempo. Po woli byłam znudzona jednolitością naszego stosunku, dlatego z oporem, ale przekręciłam nas tak, że teraz to ja dominowałam i byłam na górze.- Wszystko w porządku? - zapytał zaskoczony.
- W jak najlepszym - wyszeptałam mu do ucha i całowałam jego szyję.
Leżąc na nim okrakiem szybko kręciłam biodrami, czego skutkiem były jęki Biebera. Złapał mnie za piersi.
Czułam kropelki potu na czole.
Po chwili opadłam na miejsce obok niego. Byłam spełniona, a także szczęśliwa.
Przekręcił palcem mój podbródek i spoglądałam uwodzicielsko w oczy. Oboje mieliśmy nierównomierne oddechy.
- Byłaś taka seksowna - założył mój niesforny kosmyk włosów za ucho.- Wiesz, że tylko przy mnie możesz się tak poczuć?
Przytaknęłam. Doskonale o tym wiedziałam. Wiedziałam też, jak na niego działam, a on na mnie. Mimo zupełnie innych charakterów stanowimy jedność.
Oparłam głowę na jego torsie, a on opiekuńczo mnie przytulił.
- Śpijmy razem nago, proszę - powiedział.- Chcę cię oglądać całą noc.
Uśmiechnęłam się tę myśl.
-Mam coś dla ciebie-odparłam wstając.
Podeszłam do komody,wyjęłam z niej pudełeczko.Zrobiłam to po woli,tak,żeby zadowolić Justina.Patrzył na mnie seksownie przygryzając wargę.Położyłam się na łóżku i podałam mu prezent.
-Dla mnie?-zapytał znając odpowiedź.
-Tak głupolu,na urodziny-uśmiechnęłam się.
Otworzył starannie pudełko,wyjął Rolexa.Pocałował mnie na znak podziękowania,po czym oglądnął go jeszcze raz.Czułam,że mogę z nim być do końca życia,ale to przecież nie normalne.Spojrzałam na zegarek,który wskazywał pierwszą w nocy.Byłam zmęczona i chciałam już utonąć w jego objęciach jednocześnie znajdując się w "krainie Morfeusza".
Jak pomyślałam tak zrobiłam.Justin położył się za mną,delikatnie musnął mój policzek ,po czymobjął mnie swoją silną ręką.Myślałam,że po prostu brakowało mi seksu i ciągnęło mnie do Justina właśnie z tego powodu,ale myliłam się.Już po stosunku chciałam zostać z nim.Co oznacza,że nie jest jednorazową przygodą.Kurwa to nie ma sensu! nie przetrwamy nawet! zachowuję się jak suka.Nie mogę z nim być,a robię mu nadzieje.Wiem,że oboje wywołujemy sobie podniecenie i pragnienie.On chce mnie,ja chce go.Na tym to polega,relacja opierająca się na zdrowym przeleceniu.Zobaczymy co z tego wyjdzie,ale wątpię,że łatwo wypuszczę go z rąk.Dziś jest mój,co jutro?-okaże się.
Położyłam dłoń na jego ramieniu.
-Robyn,heej-uśmiechnął się.
-Wszystkiego najlepszego-odparłam.-Przepraszam,że nie mam prezentu,ale dam ci go do końca tygodnia.
-Chrzanić prezent,fajnie,że jesteś-wyszeptał kładąc rękę na mojej tali.
-To będę takie bardziej rodzinne urodziny prawda?-zapytałam znając odpowiedź.

Dostałam
szklankę z whiskey.Wzięłam łyka i moje mięśnie od razu rozluźniły się.Tak na prawdę nie wiem czy zostało we mnie choć trochę rozumu.Niestety nie,ponieważ wciąż tu jestem.Mój mózg analizował wszystkich,ale nie znalazłam nikogo dla moich wymagań.Sama rodzina i kilka małoletnich przyjaciół.Totalnie nie moje klimaty.
Przez mój żołądek przepłynął mocny alkohol co spowodowało lekkie załomotanie w nim.Nie wiem czemu on tak na mnie działa,ale ten małolat ma coś w sobie.Mój umysł każe mi się do niego zbliżyć.
-Robyn,zatańczysz?-poprosił wyciągając rękę.
Wstałam,odłożyłam kieliszek na stół i ruszyłam z nim na parkiet.Nie był to co prawda klub,ale lokal z małym miejscem do tańca.Akurat Dj puścił moją piosenkę "Wait your turn".Widziałam,że Justin puścił do niego oczko,ale nie przejęłam się tym.
Postanowiłam się z nim zabawić,bo dzieci siedziały w jednym kącie,a dorośli byli zajęci rozmową.Moja podświadomość kazała mi to zrobić.Wołała do mnie,że muszę go zadowolić.Rob's co ty kurwa odpierdalasz?
Niestety nie dałam rady odpuścić.Odwróciłam się na pięcie,wzięłam Justina za ręce,położyłam je na swoich biodrach.Spodobało mu się to,bo lekko ścisnął moje krągłości.Zaczęłam nimi kręcić,aż w końcu położyłam dłoń na jego szyi.Muzyka była "ciężka",dlatego tańczyliśmy tak by pasowało do rytmu.Powoli ręce Justina zaczęły jechać wyżej,aż zatrzymały się na wysokości mojego niewielkiego biustu.Obrócił mnie w swoją stronę,splótł nasze palce i spojrzał mi kusząco w oczy.Miałam ochotę pieprzyć się z nim całą noc...
KURWA! co się do chuja ze mną dzieje?!?
.gif)
Justin podszedł do swojego brata,a ja udałam się do toalety po drodze biorąc torebkę.Czułam się jak ostatnia idiotka.Przychodzę tu nie wiadomo po co,tańczę z 20 latkiem jak jakaś dziwka na oczach ejgo rodziny i co dalej? Najlepiej było by się zmyć,ale coś mnie tu trzyma.
Weszłam do kabiny,wyjęłam z torebki telefon ,po czym wystukałam numer Mel.
-Gdzie ty jesteś?
-Nie istotne,co robisz?
-Robię zakupy.
Nagle usłyszałam krzyk jakiejś kobiety,że czas na tort.
-Nie ważne,pa.
Schowałam urządzenie z powrotem do torebki,podeszłam do lustra i poprawiłam fryzurę.Wychodząc wpadłam na kelnerkę,przeprosiłam ją,a następnie ruszyłam w stronę Justina.
-Ja już pójdę,miło było.Prezent dam ci jak najszybciej-wyszeptałam.
-Niee,zostań na tort-nalegał.
-Wolę iść,przepraszam i tak wprosiłam się tu-trzymałam się swojego zdania.
Nie chciałam go słuchać.Wymamrotałam ciche "cześć...do widzenia" i udałam się do wyjścia.Pod nim stało milion fanek,paparazzich oraz ochroniarzy.Nie zwróciłam na nich szczególnej uwagi,wsiadłam do auta.Niestety zostałam wymacana przez kilka dziewczyn,ale tylko w ręce.
Co ja z siebie robię? pośmiewisko i tyle.Mam 26 lat,jestem sama.Podrywam 20 latka.No zajebiście.
-Gdzie panią podwieźć panno Fenty?-zapytał mój kierowca.
-Do Rolexa-wymamrotałam.
Tak,debilka Robyn kupi mu prezent.Pierdolę! dam mu to,bo zepsułam mu urodziny.
Wysiadłam pod sklepem,wbiegłam do środka.
-Dzień dobry,chciałabym zamówić złotego Rolexa z wygrawerowanym z diamentów imieniem-oznajmiłam.
-Dzień dobry,oczywiście.Będzie gotowy na jutro około 10:00.Cena to 61,50000 dolarów-odparła kobieta.
-Zapisze jeszcze dane.
-Robyn Fenty,złoty Rolex z wygrawerowanym z diamentów imieniem Justin w tym miejscu.W okół samego zegarka również malutkie diamenciki.Cyfry srebrne,całość złota.-mówiłam.
-Dobrze,proszę dowód.To procedura,muszę się jej trzymać-rzekła zapisując.
Podałam jej dokument i czekałam,aż wszystko zanotuje.
-Proszę być jutro około 10:00 po odbiór-poinformowała.
-Okey,do widzenia-rzuciłam wychodząc.
Wróciłam do auta,poprosiłam kierowcę by zawiózł mnie do hotelu.
Siedziałam na łóżku owinięta kołdrą,na dworze lał deszcz.Sama nie wiem czemu on mnie tak pociąga.Moje życie od tygodnia kręci się w okół jego osoby.Nie rozumiem co ze mną nie tak.Zachowuje się jak idiotka.Niestety moje myśli przerwał telefon.
-Dzień dobry,ja dzwonię ze sklepu Rolex.Ten zegarek będzie gotowy za 3 godziny.-powiedziała do słuchawki kobieta,z którą załatwiałam sprawę w sklepie.
-Dobrze,będzie po niego ktoś ode mnie.Proszę mu go wydać na moje polecenie-wymamrotałam.
Rozłączyłam się i zawołałam Jenn.
-Niech ktoś pojedzie po Rolexa za trzy godziny dla mnie.-warknęłam.
-Okey-rzuciła wychodząc.
Zasnęłam.
Sen~.
Leżałam na stole operacyjnym.Lekarze latali wokół mnie z strasznymi przyrządami.Nie czułam prawej ręki,a lewą pokryła czerwona ciecz.Oczy zamykały mi się same,lecz próbowałam utrzymać "żywą postać".Usta okropnie piekły,a policzki swędziały.Moje włosy były ubrudzone ziemią oraz krwią.Przeraziłam się.
Z trudem było mi pobierać tlen.
Wybudził mnie krzyk i głośna rozmowa ludzi.Podniosłam się,zobaczyłam na szafce czarne pudełko oraz kartkę z napisem "Twój Rolex -Jenn"
Schowałam je do komody,otworzyłam drzwi.To rodzina Justina wracała do pokoi,a on na czele.Gdy mnie zobaczył przygryzł usta i poinformował towarzyszy,że zaraz przyjdzie.Podszedł do mnie.
-Cześć-uśmiechnął się zadziornie.
-Hej-warknęłam nie przyjemnie.
-Co masz taki zły humor?-zapytał
-Wydaje ci się-wymamrotałam.
-Mogę wejść?-oblizał się.
Otworzyłam drzwi szerzej na znak,że zgadzam się.Oboje staliśmy na środku pokoju.
-Znamy się od pięciu lat.Widzę,że coś jest z tobą nie tak-odparł.
Poczułam zastrzyk energii,adrenaliny.Podeszłam do Justina,pocałowałam jego wargi.On objął mnie w tali i całował co raz zachłanniej.Opadliśmy na łózko.Tak jak we wczorajszym śnie miałam na sobie duży sweter,który Bieber ściągnął bez trudu.Zostałam w bieliźnie.Zdjęłam mu koszulkę dzięki czemu ukazało się jego wyrzeźbione,wytatuowane ciało.Przejechałam ręką po jego torsie i rozpięłam mu spodnie.Justin położył się,a mnie przerzucił nad siebie.Usiadłam na nim okrakiem,składał mu pocałunki.Aż w końcu przyszedł czas na odważniejsze czyny.Mój stanik znalazł się na podłodze tak samo jak jego spodnie.
-Jesteś taka piękna-wyszeptał.
Nie mogłam się powstrzymać i przejechałam delikatnie puszkami palców po jego umięśnionym brzuchu, na co uśmiechnął się.Chwycił za moją,jedną pierś i delikatnie zataczał na niej kółka. Poczułam, jak dreszcz przejmuje moje ciało i momentalnie twardnieją sutki.Na brzuchu poczułam jego rosnącą erekcję, która stale się powiększała. Jednym palcem wślizgnął się pod moje majtki i przesuwał go po mojej kobiecości, na co głęboko westchnęłam. Z zapałem delikatnie zdejmował moje majtki z nóg.Po raz pierwszy zobaczyłam słynnego Jerrego.Na początku włożył tam swojego jednego palca i poruszał nim w średnim tempie, gdy ja z trudem opanowywałam dźwięki dochodzące z moich ust. Po chwili wchodził we mnie już dwoma palcami przyspieszając tempo. Odchyliłam głowę do góry i z przymrużonymi oczami wgapiałam się w sufit.Podniecało mnie ,że robię to właśnie z nim.Póki co był nawet dobry.Wyjął palcem,oblizał je i czekał kiedy zajmę się jego przyjacielem.
-Zabaw się z nim-wyszeptał z zadziornym uśmieszkiem.
Wzięłam jego penisa do ręki,wykonywałam energiczne ruchy obserwując jego twarz.Uśmiechał się,przejeżdżając dłonią po moich plecach.Wiedziałam,że źle robię,ale to było silniejsze ode mnie.
-Jesteś taka śliczna-wyjęczał.
Okrężnymi ruchami rysował coś palcem na moich piersiach, oblizując się przy tym. Całował je i przygryzał. Wrócił do twarzy ,po czym ponownie nasze języki się złączyły ,a za razem wzajemnie pieściły. Puścił do mnie oczko.Wziął Jerrego do swojej ręki i szybko nałożył prezerwatywę. Skierował go do mego wnętrza odważnym ,płynnym ruchem. Zajęczałam.Kontynuował nie zmniejszając tempa i energii. Pomagał mi zgasić moje jęki muskając moje usta.
Stało się. Jestem w krainie przyjemności i migdałów... Kolejny wspólny orgazm z Justinem.Szczerze to podobały mi się jego umiejętności w "tych sprawach".Patrzył mi w oczy i całował mnie na zmianę; przyspieszał tempo. Po woli byłam znudzona jednolitością naszego stosunku, dlatego z oporem, ale przekręciłam nas tak, że teraz to ja dominowałam i byłam na górze.- Wszystko w porządku? - zapytał zaskoczony.
- W jak najlepszym - wyszeptałam mu do ucha i całowałam jego szyję.
Leżąc na nim okrakiem szybko kręciłam biodrami, czego skutkiem były jęki Biebera. Złapał mnie za piersi.

Po chwili opadłam na miejsce obok niego. Byłam spełniona, a także szczęśliwa.
Przekręcił palcem mój podbródek i spoglądałam uwodzicielsko w oczy. Oboje mieliśmy nierównomierne oddechy.
- Byłaś taka seksowna - założył mój niesforny kosmyk włosów za ucho.- Wiesz, że tylko przy mnie możesz się tak poczuć?
Przytaknęłam. Doskonale o tym wiedziałam. Wiedziałam też, jak na niego działam, a on na mnie. Mimo zupełnie innych charakterów stanowimy jedność.
Oparłam głowę na jego torsie, a on opiekuńczo mnie przytulił.
- Śpijmy razem nago, proszę - powiedział.- Chcę cię oglądać całą noc.
Uśmiechnęłam się tę myśl.
Podeszłam do komody,wyjęłam z niej pudełeczko.Zrobiłam to po woli,tak,żeby zadowolić Justina.Patrzył na mnie seksownie przygryzając wargę.Położyłam się na łóżku i podałam mu prezent.
-Dla mnie?-zapytał znając odpowiedź.
-Tak głupolu,na urodziny-uśmiechnęłam się.
Otworzył starannie pudełko,wyjął Rolexa.Pocałował mnie na znak podziękowania,po czym oglądnął go jeszcze raz.Czułam,że mogę z nim być do końca życia,ale to przecież nie normalne.Spojrzałam na zegarek,który wskazywał pierwszą w nocy.Byłam zmęczona i chciałam już utonąć w jego objęciach jednocześnie znajdując się w "krainie Morfeusza".
Jak pomyślałam tak zrobiłam.Justin położył się za mną,delikatnie musnął mój policzek ,po czymobjął mnie swoją silną ręką.Myślałam,że po prostu brakowało mi seksu i ciągnęło mnie do Justina właśnie z tego powodu,ale myliłam się.Już po stosunku chciałam zostać z nim.Co oznacza,że nie jest jednorazową przygodą.Kurwa to nie ma sensu! nie przetrwamy nawet! zachowuję się jak suka.Nie mogę z nim być,a robię mu nadzieje.Wiem,że oboje wywołujemy sobie podniecenie i pragnienie.On chce mnie,ja chce go.Na tym to polega,relacja opierająca się na zdrowym przeleceniu.Zobaczymy co z tego wyjdzie,ale wątpię,że łatwo wypuszczę go z rąk.Dziś jest mój,co jutro?-okaże się.
czwartek, 6 marca 2014
~.III.~
*Rihanna*
Właśnie wróciłam do pokoju.Obecnie jestem w Paryżu,ale to już pewnie wiecie z gazet lub internetu.Szperałam coś w moim telefonie gdy boy'e hotelowi wynosili moje walizki.Poczułam szturchnięcie.
-Robyn,to mama Justina Biebera.-podała mi telefon Jennifer.
Zdziwiłam się.Ah no przecież jutro są jego 20 urodziny...Zabawne.Pamiętam jak ja je miałam.
"Halo"
"Witaj Robyn,mogłybyśmy chwilę pogadać?"
"Oczywiście"
"Chodzi o Justina,wiem,że masz na niego duży wpływ''
"Ja? niee"
"Tak Robyn,on ma jutro urodziny.Mam do ciebie prośbę"
"Jaką?
"Powiem wprost.Spotkałabyś się z nim i namówiła go do rzucenia nałogów?"
"Ehh no mogę spróbować,bo go lubię.Tylko na to nie starczy jeden wieczór."
"Dobrze...ty lecisz teraz do Nowego Yorku?"
"Tak"
"Spotkajmy się o 17:30 w Da Silvano proszę"
"Ok,będę"
To była bardzo dziwna rozmowa.Ja mam jakiś wpływ na Biebera?!? Oddałam Jen telefon,wyszłam z pokoju i ruszyłam do windy.Drzwi otworzyły się,weszłam do środka.Oparłam głowę o "ścianę".Co oni wszyscy kręcą? nie dość,że Justin przyleciał do Kolorado to jeszcze jego mama do mnie dzwoni i prosi mnie o jakieś przysługi.
***
Siedząc w samolocie i gadaniu,śmianiu się oraz wygłupianiu z przyjaciółmi przyszedł czas na sen.Ułożyłam się wygodnie.
~Sen~
Siedziałam na łóżku w pokoju w Nowym Yorku.Krople deszczu głośno uderzały o szyby.Skuliłam się,miałam na sobie tylko biały,duży sweter.Moja podświadomość jakby umarła.Usłyszałam trzask,to odgłos zamykanych drzwi.Ujrzałam jego,Justina.Miał na sobie tylko bokserki.Podszedł do mnie i chwycił moją rękę.Przyłożył ją do swojego torsu tak,abym poczuła bicie serca.Moje paznokcie lekko wbijały się w jego skórę.Jedną dłonią objął mnie w tułowiu.Opadliśmy na łóżko,on delikatnie musnął moje usta
Co to kurwa jego mać jest?!? Wyrwałam się ze snu krzycząc głośno "NIE".Moje ostatnie dni krążą ciągle wokół tego małolata...Świetnie!
***
Wchodząc do pokoju w Nowym Yorku spojrzałam na zegarek.17:00.Wyjęłam z walizki ubrania i buty,poszłam do łazienki.Odświeżyłam się szybko, przebrałam ((te buty).Rozczesałam włosy.To,że tam idę pewnie będzie największym błędem mojego życia,ale trudno już.Oznajmiłam,że nie chcę,aby ktoś wychodził ze mną.A następnie ruszyłam z ochroniarzami do windy.Wzięłam głęboki oddech,ja na prawdę robię z siebie kretynkę.Serio idę spotkać się z mamą Biebera? to fajny chłopak,ale jako młodszy brat.Ahh nie wiem o ja sobie myślałam.
***
Weszłam do Da Silvano,a moje serce,aż rozrywało się ze wściekłości,że tu jestem.Zauważyłam Pattie przy stoliku w kącie.
-Dzień Dobry-wydukałam siadając.
-Witaj-uśmiechnęła się.
-Jaka to przysługa?-wydusiłam z siebie po mimo wołania mojego umysłu o ugryzieniu się w język.
-Wiesz,że Justin powoli się stacza,narkotyki zrobiły swoje...Dlatego proszę cię,abyś mu namieszała w głowie.Poprosiła,żeby przestał.Mnie nie słucha-mówiła.
-Ehh,ale czemu ja?-zapytałam.
-On zawsze cenił cię jako artystkę.-odparła pijąc kawę.
-Ah tak...Czyli miałabym się z nim spotkać i mówić mu to?-rzekłam zdziwiona.
-Tak,a jeśli chodzi o zapłatę...
-Nie chcę niczego,zrobię to.-powiedziałam nie wierząc sama sobie.
-Dziękuje ci bardzo-przytuliła mnie.-Nie wiem,jak inaczej do niego dotrzeć.
-Spróbuje-wyszeptałam.
-Jestem ci bardzo wdzięczna, a teraz leć na jego urodziny-podała mi jakąś kartkę.
Rob's czy ty jesteś normalna?
Ciąg dalszy nastąpi...
Ciąg dalszy nastąpi...
sobota, 22 lutego 2014
~.II.~
*Justin*
***
Samolot podchodził do lądowania,szykowałem się do wyjścia.Zabawne,bo znajduje się obecnie tam gdzie mój ideał czyli w Kolorado.Gdy już byliśmy na ziemi odpiąłem pas i wysiadłem.Rozprostowałem kości,pobiegłem do samochodu,a następnie napisałem sms do Rob's.

Obserwowałem drogę,pierwszy raz jestem w Aspen.Nie długo jechaliśmy,za nim się obejrzałem staliśmy pod naszym apartamentowcem.Ochroniarze wypakowali moje walizki,a ja ruszyłem do środka.Ujrzałem dość duży salon,rzuciłem się na kanapę i włączyłem telewizor.Leciał jakiś durny serial,przełączyłem na wiadomości.Oczywiście znowu gadka o mnie...
Postanowiłem,że dziś pojedziemy wszyscy zabawić się do jakiegoś klubu.Wyłączyłem to badziewie,pobiegłem na górę.Wybrałem szaro-czarną sypialnię z łazienką.Wyjąłem z walizki beżowe spodnie,czerwone buty i czarno-szarą bluzę.Wszedłem do łazienki.Rozpakowałem kosmetyczkę,a następnie przebrałem się.Poprawiłem włosy,psiknąłem się perfumami oraz włożyłem złoty łańcuch.Zgasiłem światło,pognałem do kuchni.Wyjąłem z lodówki piwo,w tej samej chwili wleciał zdyszany Scooter.
-Co jest stary? obracałeś jakąś panienkę?-zapytałem śmiejąc się.
-Nie! latam wszędzie,żeby pozałatwiać twoje sprawy-oznajmił biorąc drugą butelkę.
-Dobra,wyluzujesz się zaraz.Jedziemy do klubu-odparłem.
Nic nie odpowiedział.Po wypiciu ubrałem kurtkę i wszyscy razem wyszliśmy z naszego apartamentowca.Zapakowaliśmy się do auta,a następnie ruszyliśmy do najbliższego klubu.Aspen nocą wygląda ślicznie.
****
Wszedłem do środka,tam huczało od muzyki.Przepychałem się przez ludzi,aby dojść do baru.W końcu gdy się tam znalazłem zamówiłem 8 drinków,które barman przyniósł nam do stolika.Mój składał się wódki i coli.Wypiłem go "duszkiem" ,nagle usłyszałem dość znajomy mi śmiech.Rozejrzałem się,tak jak myślałem to Robyn.Czarne włosy do ramion,grzywka.Ubrana jak zwykle po swojemu,śmiała się pijąc drinka.Postanowiłem podejść.
-Hej Rob's-krzyknąłem zza jej pleców.
-Justin! heej-uśmiechnęła się.-Co tu robisz?
-Przyleciałem na 4 dni odpocząć-oznajmiłem.
-Chodź do nas-rzekła gestykulując ręką.
Ruszyłem za nią,tak się cieszę,że się spotkaliśmy.
Usiadłem przy stoliku tuż obok niej.
-Jeszcze raz wszystkiego najlepszego-odparłem dopijając swojego drinka.
-Dzięki,ale dla mnie to tylko kolejne lata.Starzeje sie-zaśmiała się.
-Dla mnie zawsze będzie młoda i piękna-wyszeptałem jej do ucha.
-Przestań-speszyła się.
-Na prawdę,jesteś cudowna-powtórzyłem komplement.
-Dziękuje-wymamrotała kołysząc się w rytm muzyki ze szklanką w ręku.
-Kiedy występowałaś na Victoria's Secret obserwowałem cię z zachwytem-przybliżyłem się jeszcze bardziej.
-Zawsze jesteś taka piękna.Gdy siedzieliśmy obok siebie na NBA tak na prawdę patrzyłem tylko na ciebie.-pękłem i opowiadałem jej o wszystkim.
Ona uśmiechała się,co chwilę popijała swoją tequilę i kiwała ciałem.W końcu odwróciła się w moją stronę.
-Justin,co ty knujesz? lepiej chodź zatańczyć-pociągnęła mnie na parkiet.
Stanąłem za nią i położyłem nie pewnie ręce na jej biodrach.Kołysaliśmy się na boki,w przód i tył.Oboje mieliśmy drinki,ja swój wypiłem dość szybko i dostałem drugi.
Ona jest taka idealna.Wiem,że na pewno nic z nas nie będzie,więc liczę chociaż na przyjaźń.
Po piosence wróciliśmy na miejsce,ona zapaliła skręta.Również miałem ochotę,ale wiem,że ona nie lubi jak palę.
-Robyn,możesz przyjedziesz do mnie?-zapytałem.
-Nie,jestem zmęczona.Jutro się spotkamy-odparła kładąc rękę na moim ramieniu.
Jej dotyk był taki ciepły i wspaniały.Jakby o ośmiolatkę otarł się mały kotek.Niestety nie trwał długo,czarnowłosa piękność zniknęła z moich oczu i zostałem sam.Wstałem,dopiłem swoją wódkę,a następnie wróciłem do chłopaków.Oni od razu zaczęli wypytywać co z nią robiłem.
-Masz-powiedział Scooter dając mi skręta.
Pomyślałem o tym,że Rob's nie jest zachwycona takim zachowaniem u mnie.Ale w sumie jej tu nie ma...
Wziąłem go i zapaliłem.Ten chłam przesiąknął w moje płuca,a mój umysł jakby osłabł.
****
Leżałem upity oraz u jarany w łóżku.W głowie kołotało mi się tysiące myśli.Nie byłem zbyt świadomy tego co robię,więc byłem w stanie nawet skoczyć z dachu do basenu.
Jednak tym razem zbiegłem na dół,obudziłem Lila Za.Wyjęliśmy z lodówki jajka i pobiegliśmy po cichu to pokoju Christophera.Postanowiliśmy zrobić mu kawał,stłukliśmy je.Na wskutek tego zawartość skorupki wylądowała na nim.Jak się zerwał...Nie mogłem powstrzymać śmiechu.Oczywiście on darł się na nas,aż w końcu sam zaczął się brechtać.Po tym wszystkim wróciłem do siebie.Od razu zasnąłem.
Przepraszam też,że taki krótki :( ale jakoś wyszło.Poza tym jeśli ktoś już zauważył to wie,że dodałam zakładkę ze zwiastunem :)
niedziela, 2 lutego 2014
~.I.~
~.Rihanna.~
Po wydaniu teledysku do piosenki z Shakirą postanowiłam wypocząć.Siedziałam w mojej willi w Los Angeles i podziwiałam widok na morze z okna w salonie.Leżałam na kanapie,próbowałam zasnąć,ale jak zwykle nie mogłam.Wzięłam z szafki pilota i włączyłam telewizor.Akurat leciały wiadomości,artykuł o aresztowaniu Biebera.Znam go,poznaliśmy się w 2009 roku,szkoda,że tak skończył.Ja jednak trochę lepiej sobie radzę.Lubię/lubiłam Justina,ale dawno się nie widzieliśmy.
Wstałam z kanapy,ruszyłam do kuchni.Wyjęłam z lodówki jakiś sok i jogurt.Szybko skonsumowałam to co wzięłam,nudziłam się bardziej niż zwykle.Jestem osobą,która nie cierpi nudy,więc szalałam z tego powodu.Wzięłam telefon i wybrałam numer Cary.
C: Hej
R: Cześć,masz ochotę uchlać się jak zwierzę dziś wieczorem?
C:Pewka,tam gdzie zwykle?
R: Tak,zaproszę Mel,Jenn i Jaya.
C:Dobra,to o 22:30?
R:Zgoda.
Wybrałam numer do mojego stylisty Mela.Po kilku minutach stał już w mojej garderobie.Wybraliśmy śliczny zestaw. Byłam gotowa do wyjścia,wsiadłam do auta i kierowca ruszył.Wyjęłam z torby telefon,napisałam sms do Jenn.
"Czekam na Ciebie tam gdzie zawsze :*"
Schowałam ponownie urządzenie i obserwowałam drogę.Los Angeles jest takie piękne nocą.Mało tu jestem,bo ciągle gdzieś podróżuję.Mam mało czasu na cokolwiek,a teraz wreszcie mogę odpocząć.Co prawda nie dawno byłam na Barbadosie,ale to nie ten odpoczynek dziś potrzebuje.Muszę się uchlać,na jarać i zabawić.
Zatrzymaliśmy się,ochroniarze wprowadzili mnie do środka.Czasem nie cierpię tych fotoreporterów bardziej niż zwykle.Ciężkie jest życie gwiazdy,ale fani dają mi siłę.Tak właśnie moi Navy :*
W klubie jak zwykle huczało od muzyki,ludzi było pełno,a dym unosił się po pomieszczeniu.Tak kocham to,ale nie tak bardzo jak Justin Bieber.Nie zrobiłabym czegoś takiego jak on,nie zamkną mnie.
Znalazłam Carę,Jenn,Mel i Jaya.Usiadłam obok nich,od razu dostałam drinka.Tak lubię ten smak...
Nagle zaczęła lecieć moja piosenka z Shakirą "Can't remember to forget you" Uśmiechnęliśmy się do siebie i ruszyliśmy na parkiet.Machałam tyłkiem,łapałam się za biust i wywalałam język.Obok mnie to samo robiły Cara i Mel.Może nie jest to zachowanie godne znanej na całym świecie piosenkarki,ale też mam prawo się zabawić.W końcu ciężko pracuję.
Drinki rozlewały się na podłogę,a dym zrobił jakby mgłę.Podczas tych czterech minut wypiłam tyle drinków,że głowa boli.Zaciągnęłam się,że,aż trudno uwierzyć w jak krótkim czasie to zrobiłam.Spojrzałam na zegarek,który wskazywał 22:55.Nagle do klubu weszła jakaś gwiazda,bo wszyscy zwrócili uwagę na wejście.Nie przejęłam się tym,stałam przy podeście striptizerki i rzucałam jej pieniądze.Klepałam w tyłek,tańczyłam blisko niej.Miałam ochotę z kimś się przespać,ale nie było chętnych.
-Rihanna? heej-usłyszałam głos za sobą.
Odwróciłam się i zobaczyłam Justina Biebera! tego,który ma być teraz w Kanadzie! miałam ochotę parsknąć śmiechem,ale nie zrobiłam tego.Zatkało mnie.
-Eeem hej Justin-wydukałam.
-Dawno się nie widzieli prawda-oblizał usta.
-Taa-wymamrotałam.
-Chodź,postawię ci drinka-zaproponował.
-Ty chyba nie powinieneś pić-odparłam.
-Co z tego? no choodź-uśmiechnął się.
-Nie! potem mnie zamkną-rzekłam nerwowo.
-Robyn!-podniósł ton.
-Nie krzycz na mnie maluchu!-powiedziałam pewna siebie.
-Jesteś popierdolona!!-odparł po czym odszedł.
No i bardzo dobrze :)
Wróciłam do zabawy.Wypiłam jeszcze kilka drinków,zapaliłam jednego skręta.No,ale kiedyś trzeba skończyć.Postanowiłam wrócić do domu.Wyszłam z klubu,a tam jak zwykle błyszczało od lamp aparatów i kamer."Rihanna,Rihanna co sądzisz o pracy z Shakirą?" "Rihanna,wiesz,że do środka wszedł Justin Bieber?" "Rihanna kiedy nowa płyta?"
Okropne w tym wszystkim jest to,że tak jest wszędzie...
Wsiadłam do auta.Wyjęłam telefon,była 1:15.Rozmyślałam trochę o moim życiu.Aż tu nagle znalazłam się na moim podjeździe.Wysiadłam ostrożnie z auta,od razu pobiegłam do domu.Zrzuciłam buty,ruszyłam do łazienki.Zdjęłam ubrania,które potem wrzuciłam do kosza na pranie.Weszłam pod prysznic,gorąca woda obmywała moje schlane ciało.Wytarłam się ręcznikiem,ubrałam piżamę i umyłam zęby.Następnie nakremowałam twarz,szybko pobiegłam do sypialni.Położyłam się,w końcu byłam zmęczona po dosyć ostrej imprezie.Głowa bolała mnie okropnie,rozmyślałam,więc bardziej niż zwykle.Justin się na prawdę zmienił.Stał się za bardzo pewny siebie...
Dalej nic nie pamiętam,więc chyba zasnęłam.
"Czekam na Ciebie tam gdzie zawsze :*"
Schowałam ponownie urządzenie i obserwowałam drogę.Los Angeles jest takie piękne nocą.Mało tu jestem,bo ciągle gdzieś podróżuję.Mam mało czasu na cokolwiek,a teraz wreszcie mogę odpocząć.Co prawda nie dawno byłam na Barbadosie,ale to nie ten odpoczynek dziś potrzebuje.Muszę się uchlać,na jarać i zabawić.
Zatrzymaliśmy się,ochroniarze wprowadzili mnie do środka.Czasem nie cierpię tych fotoreporterów bardziej niż zwykle.Ciężkie jest życie gwiazdy,ale fani dają mi siłę.Tak właśnie moi Navy :*
W klubie jak zwykle huczało od muzyki,ludzi było pełno,a dym unosił się po pomieszczeniu.Tak kocham to,ale nie tak bardzo jak Justin Bieber.Nie zrobiłabym czegoś takiego jak on,nie zamkną mnie.
Znalazłam Carę,Jenn,Mel i Jaya.Usiadłam obok nich,od razu dostałam drinka.Tak lubię ten smak...
Nagle zaczęła lecieć moja piosenka z Shakirą "Can't remember to forget you" Uśmiechnęliśmy się do siebie i ruszyliśmy na parkiet.Machałam tyłkiem,łapałam się za biust i wywalałam język.Obok mnie to samo robiły Cara i Mel.Może nie jest to zachowanie godne znanej na całym świecie piosenkarki,ale też mam prawo się zabawić.W końcu ciężko pracuję.
Drinki rozlewały się na podłogę,a dym zrobił jakby mgłę.Podczas tych czterech minut wypiłam tyle drinków,że głowa boli.Zaciągnęłam się,że,aż trudno uwierzyć w jak krótkim czasie to zrobiłam.Spojrzałam na zegarek,który wskazywał 22:55.Nagle do klubu weszła jakaś gwiazda,bo wszyscy zwrócili uwagę na wejście.Nie przejęłam się tym,stałam przy podeście striptizerki i rzucałam jej pieniądze.Klepałam w tyłek,tańczyłam blisko niej.Miałam ochotę z kimś się przespać,ale nie było chętnych.
-Rihanna? heej-usłyszałam głos za sobą.
Odwróciłam się i zobaczyłam Justina Biebera! tego,który ma być teraz w Kanadzie! miałam ochotę parsknąć śmiechem,ale nie zrobiłam tego.Zatkało mnie.
-Eeem hej Justin-wydukałam.
-Dawno się nie widzieli prawda-oblizał usta.
-Taa-wymamrotałam.
-Chodź,postawię ci drinka-zaproponował.
-Ty chyba nie powinieneś pić-odparłam.
-Co z tego? no choodź-uśmiechnął się.
-Nie! potem mnie zamkną-rzekłam nerwowo.
-Robyn!-podniósł ton.
-Nie krzycz na mnie maluchu!-powiedziałam pewna siebie.
-Jesteś popierdolona!!-odparł po czym odszedł.
No i bardzo dobrze :)
Wróciłam do zabawy.Wypiłam jeszcze kilka drinków,zapaliłam jednego skręta.No,ale kiedyś trzeba skończyć.Postanowiłam wrócić do domu.Wyszłam z klubu,a tam jak zwykle błyszczało od lamp aparatów i kamer."Rihanna,Rihanna co sądzisz o pracy z Shakirą?" "Rihanna,wiesz,że do środka wszedł Justin Bieber?" "Rihanna kiedy nowa płyta?"
Okropne w tym wszystkim jest to,że tak jest wszędzie...
Wsiadłam do auta.Wyjęłam telefon,była 1:15.Rozmyślałam trochę o moim życiu.Aż tu nagle znalazłam się na moim podjeździe.Wysiadłam ostrożnie z auta,od razu pobiegłam do domu.Zrzuciłam buty,ruszyłam do łazienki.Zdjęłam ubrania,które potem wrzuciłam do kosza na pranie.Weszłam pod prysznic,gorąca woda obmywała moje schlane ciało.Wytarłam się ręcznikiem,ubrałam piżamę i umyłam zęby.Następnie nakremowałam twarz,szybko pobiegłam do sypialni.Położyłam się,w końcu byłam zmęczona po dosyć ostrej imprezie.Głowa bolała mnie okropnie,rozmyślałam,więc bardziej niż zwykle.Justin się na prawdę zmienił.Stał się za bardzo pewny siebie...
Dalej nic nie pamiętam,więc chyba zasnęłam.
Subskrybuj:
Posty (Atom)