wtorek, 1 kwietnia 2014

~.IV.~

Wchodząc do klubu poczułam wzrok na sobie.Natomiast mi zależało na znalezieniu Justina.W końcu wypatrzyłam go przy barze.Ruszyłam tam najszybciej jak umiałam.Wciąż nie wierzyłam sobie,że to robię.
Położyłam dłoń na jego ramieniu.
-Robyn,heej-uśmiechnął się.
-Wszystkiego najlepszego-odparłam.-Przepraszam,że nie mam prezentu,ale dam ci go do końca tygodnia.
-Chrzanić prezent,fajnie,że jesteś-wyszeptał kładąc rękę na mojej tali.
-To będę takie bardziej rodzinne urodziny prawda?-zapytałam znając odpowiedź.
-Tak,to nawet nie jest klub.Ale dobrze,że jesteś-odparł.
Dostałam
szklankę z whiskey.Wzięłam łyka i moje mięśnie od razu rozluźniły się.Tak na prawdę nie wiem czy zostało we mnie choć trochę rozumu.Niestety nie,ponieważ wciąż tu jestem.Mój mózg analizował wszystkich,ale nie znalazłam nikogo dla moich wymagań.Sama rodzina i kilka małoletnich przyjaciół.Totalnie nie moje klimaty.
Przez mój żołądek przepłynął mocny alkohol co spowodowało lekkie załomotanie w nim.Nie wiem czemu on tak na mnie działa,ale ten małolat ma coś w sobie.Mój umysł każe mi się do niego zbliżyć.
-Robyn,zatańczysz?-poprosił wyciągając rękę.
Wstałam,odłożyłam kieliszek na stół i ruszyłam z nim na parkiet.Nie był to co prawda klub,ale lokal z małym miejscem do tańca.Akurat Dj puścił moją piosenkę "Wait your turn".Widziałam,że Justin puścił do niego oczko,ale nie przejęłam się tym.
Postanowiłam się z nim zabawić,bo dzieci siedziały w jednym kącie,a dorośli byli zajęci rozmową.Moja podświadomość kazała mi to zrobić.Wołała do mnie,że muszę go zadowolić.Rob's co ty kurwa odpierdalasz?
Niestety nie dałam rady odpuścić.Odwróciłam się na pięcie,wzięłam Justina za ręce,położyłam je na swoich biodrach.Spodobało mu się to,bo lekko ścisnął moje krągłości.Zaczęłam nimi kręcić,aż w końcu położyłam dłoń na jego szyi.Muzyka była "ciężka",dlatego tańczyliśmy tak by pasowało do rytmu.Powoli ręce Justina zaczęły jechać wyżej,aż zatrzymały się na wysokości mojego niewielkiego biustu.Obrócił mnie w swoją stronę,splótł nasze palce i spojrzał mi kusząco w oczy.Miałam ochotę pieprzyć się z nim całą noc...
KURWA! co się do chuja ze mną dzieje?!?
Przybliżył się do mnie,wyszeptał coś i objął moją talię jak jakąś własność.Zobaczyłam,że ktoś z rodziny Biebera obgaduje nas.Odepchnęłam go,spuściłam wzrok na podłogę,a z twarzy można było odczytać niezręczność.
Justin podszedł do swojego brata,a ja udałam się do toalety po drodze biorąc torebkę.Czułam się jak ostatnia idiotka.Przychodzę tu nie wiadomo po co,tańczę z 20 latkiem jak jakaś dziwka na oczach ejgo rodziny i co dalej? Najlepiej było by się zmyć,ale coś mnie tu trzyma.
Weszłam do kabiny,wyjęłam z torebki telefon ,po czym wystukałam numer Mel.
-Gdzie ty jesteś?
-Nie istotne,co robisz?
-Robię zakupy.
Nagle usłyszałam krzyk jakiejś kobiety,że czas na tort.
-Nie ważne,pa.
Schowałam urządzenie z powrotem do torebki,podeszłam do lustra i poprawiłam fryzurę.Wychodząc wpadłam na kelnerkę,przeprosiłam ją,a następnie ruszyłam w stronę Justina.
-Ja już pójdę,miło było.Prezent dam ci jak najszybciej-wyszeptałam.
-Niee,zostań na tort-nalegał.
-Wolę iść,przepraszam i tak wprosiłam się tu-trzymałam się swojego zdania.
Nie chciałam go słuchać.Wymamrotałam ciche "cześć...do widzenia" i udałam się do wyjścia.Pod nim stało milion fanek,paparazzich oraz ochroniarzy.Nie zwróciłam na nich szczególnej uwagi,wsiadłam do auta.Niestety zostałam wymacana przez kilka dziewczyn,ale tylko w ręce.
Co ja z siebie robię? pośmiewisko i tyle.Mam 26 lat,jestem sama.Podrywam 20 latka.No zajebiście.
-Gdzie panią podwieźć panno Fenty?-zapytał mój kierowca.
-Do Rolexa-wymamrotałam.
Tak,debilka Robyn kupi mu prezent.Pierdolę! dam mu to,bo zepsułam mu urodziny.
Wysiadłam pod sklepem,wbiegłam do środka.
-Dzień dobry,chciałabym zamówić złotego Rolexa z wygrawerowanym z diamentów imieniem-oznajmiłam.
-Dzień dobry,oczywiście.Będzie gotowy na jutro około 10:00.Cena to 61,50000 dolarów-odparła kobieta.
-Zapisze jeszcze dane.
-Robyn Fenty,złoty Rolex z wygrawerowanym z diamentów imieniem Justin w tym miejscu.W okół samego zegarka również malutkie diamenciki.Cyfry srebrne,całość złota.-mówiłam.
-Dobrze,proszę dowód.To procedura,muszę się jej trzymać-rzekła zapisując.
Podałam jej dokument i czekałam,aż wszystko zanotuje.
-Proszę być jutro około 10:00 po odbiór-poinformowała.
-Okey,do widzenia-rzuciłam wychodząc.
Wróciłam do auta,poprosiłam kierowcę by zawiózł mnie do hotelu.


Siedziałam na łóżku owinięta kołdrą,na dworze lał deszcz.Sama nie wiem czemu on mnie tak pociąga.Moje życie od tygodnia kręci się w okół jego osoby.Nie rozumiem co ze mną nie tak.Zachowuje się jak idiotka.Niestety moje myśli przerwał telefon.
-Dzień dobry,ja dzwonię ze sklepu Rolex.Ten zegarek będzie gotowy za 3 godziny.-powiedziała do słuchawki kobieta,z którą załatwiałam sprawę w sklepie.
-Dobrze,będzie po niego ktoś ode mnie.Proszę mu go wydać na moje polecenie-wymamrotałam.
Rozłączyłam się i zawołałam Jenn.
-Niech ktoś pojedzie po Rolexa za trzy godziny dla mnie.-warknęłam.
-Okey-rzuciła wychodząc.
Zasnęłam.

Sen~.
Leżałam na stole operacyjnym.Lekarze latali wokół mnie z strasznymi przyrządami.Nie czułam prawej ręki,a lewą pokryła czerwona ciecz.Oczy zamykały mi się same,lecz próbowałam utrzymać "żywą postać".Usta okropnie piekły,a policzki swędziały.Moje włosy były ubrudzone ziemią oraz krwią.Przeraziłam się.
Z trudem było mi pobierać tlen.

Wybudził mnie krzyk i głośna rozmowa ludzi.Podniosłam się,zobaczyłam na szafce czarne pudełko oraz kartkę z napisem "Twój Rolex -Jenn"
Schowałam je do komody,otworzyłam drzwi.To rodzina Justina wracała do pokoi,a on na czele.Gdy mnie zobaczył przygryzł usta i poinformował towarzyszy,że zaraz przyjdzie.Podszedł do mnie.
-Cześć-uśmiechnął się zadziornie.
-Hej-warknęłam nie przyjemnie.
-Co masz taki zły humor?-zapytał
-Wydaje ci się-wymamrotałam.
-Mogę wejść?-oblizał się.
Otworzyłam drzwi szerzej na znak,że zgadzam się.Oboje staliśmy na środku pokoju.
-Znamy się od pięciu lat.Widzę,że coś jest z tobą nie tak-odparł.
Poczułam zastrzyk energii,adrenaliny.Podeszłam do Justina,pocałowałam jego wargi.On objął mnie w tali i całował co raz zachłanniej.Opadliśmy na łózko.Tak jak we wczorajszym śnie miałam na sobie duży sweter,który Bieber ściągnął bez trudu.Zostałam w bieliźnie.Zdjęłam mu koszulkę dzięki czemu ukazało się jego wyrzeźbione,wytatuowane ciało.Przejechałam ręką po jego torsie i rozpięłam mu spodnie.Justin położył się,a mnie przerzucił nad siebie.Usiadłam na nim okrakiem,składał mu pocałunki.Aż w końcu przyszedł czas na odważniejsze czyny.Mój stanik znalazł się na podłodze tak samo jak jego spodnie.
-Jesteś taka piękna-wyszeptał.
Nie mogłam się powstrzymać i przejechałam delikatnie puszkami palców po jego umięśnionym brzuchu, na co uśmiechnął się.Chwycił za moją,jedną pierś i delikatnie zataczał na niej kółka. Poczułam, jak dreszcz przejmuje moje ciało i momentalnie twardnieją sutki.Na brzuchu poczułam jego rosnącą erekcję, która stale się powiększała. Jednym palcem wślizgnął się pod moje majtki i przesuwał go po mojej kobiecości, na co głęboko westchnęłam. Z zapałem delikatnie zdejmował moje majtki z nóg.Po raz pierwszy zobaczyłam słynnego Jerrego.Na początku włożył tam swojego jednego palca i poruszał nim w średnim tempie, gdy ja z trudem opanowywałam dźwięki dochodzące z moich ust. Po chwili wchodził we mnie już dwoma palcami przyspieszając tempo. Odchyliłam głowę do góry i z przymrużonymi oczami wgapiałam się w sufit.Podniecało mnie ,że robię to właśnie z nim.Póki co był nawet dobry.Wyjął palcem,oblizał je i czekał kiedy zajmę się jego przyjacielem.
-Zabaw się z nim-wyszeptał z zadziornym uśmieszkiem.
Wzięłam jego penisa do ręki,wykonywałam energiczne ruchy obserwując jego twarz.Uśmiechał się,przejeżdżając dłonią po moich plecach.Wiedziałam,że źle robię,ale to było silniejsze ode mnie.
-Jesteś taka śliczna-wyjęczał.
Okrężnymi ruchami rysował coś palcem na moich piersiach, oblizując się przy tym. Całował je i przygryzał. Wrócił do twarzy ,po czym ponownie nasze języki się złączyły ,a za razem wzajemnie pieściły. Puścił do mnie oczko.Wziął Jerrego do swojej ręki i szybko nałożył prezerwatywę. Skierował go do mego wnętrza odważnym ,płynnym ruchem. Zajęczałam.Kontynuował nie zmniejszając tempa i energii. Pomagał mi zgasić moje jęki muskając moje usta.
Stało się. Jestem w krainie przyjemności i migdałów... Kolejny wspólny orgazm z Justinem.Szczerze to podobały mi się jego umiejętności w "tych sprawach".Patrzył mi w oczy i całował mnie na zmianę; przyspieszał tempo. Po woli byłam znudzona jednolitością naszego stosunku, dlatego z oporem, ale przekręciłam nas tak, że teraz to ja dominowałam i byłam na górze.- Wszystko w porządku? - zapytał zaskoczony.
- W jak najlepszym - wyszeptałam mu do ucha i całowałam jego szyję.
Leżąc na nim okrakiem szybko kręciłam biodrami, czego skutkiem były jęki Biebera. Złapał mnie za piersi.

Czułam kropelki potu na czole.
Po chwili opadłam na miejsce obok niego. Byłam spełniona, a także szczęśliwa.
Przekręcił palcem mój podbródek i spoglądałam uwodzicielsko w oczy. Oboje mieliśmy nierównomierne oddechy.
- Byłaś taka seksowna - założył mój niesforny kosmyk włosów za ucho.- Wiesz, że tylko przy mnie możesz się tak poczuć?
Przytaknęłam. Doskonale o tym wiedziałam. Wiedziałam też, jak na niego działam, a on na mnie. Mimo zupełnie innych charakterów stanowimy jedność.
Oparłam głowę na jego torsie, a on opiekuńczo mnie przytulił.
- Śpijmy razem nago, proszę - powiedział.- Chcę cię oglądać całą noc.
Uśmiechnęłam się tę myśl.

-Mam coś dla ciebie-odparłam wstając.
Podeszłam do komody,wyjęłam z niej pudełeczko.Zrobiłam to po woli,tak,żeby zadowolić Justina.Patrzył na mnie seksownie przygryzając wargę.Położyłam się na łóżku i podałam mu prezent.
-Dla mnie?-zapytał znając odpowiedź.
-Tak głupolu,na urodziny-uśmiechnęłam się.
Otworzył starannie pudełko,wyjął Rolexa.Pocałował mnie na znak podziękowania,po czym oglądnął go jeszcze raz.Czułam,że mogę z nim być do końca życia,ale to przecież nie normalne.Spojrzałam na zegarek,który wskazywał pierwszą w nocy.Byłam zmęczona i chciałam już utonąć w jego objęciach jednocześnie znajdując się w "krainie Morfeusza".
Jak pomyślałam tak zrobiłam.Justin położył się za mną,delikatnie musnął mój policzek ,po czymobjął mnie swoją silną ręką.Myślałam,że po prostu brakowało mi seksu i ciągnęło mnie do Justina właśnie z tego powodu,ale myliłam się.Już po stosunku chciałam zostać z nim.Co oznacza,że nie jest jednorazową przygodą.Kurwa to nie ma sensu! nie przetrwamy nawet! zachowuję się jak suka.Nie mogę z nim być,a robię mu nadzieje.Wiem,że oboje wywołujemy sobie podniecenie i pragnienie.On chce mnie,ja chce go.Na tym to polega,relacja opierająca się na zdrowym przeleceniu.Zobaczymy co z tego wyjdzie,ale wątpię,że łatwo wypuszczę go z rąk.Dziś jest mój,co jutro?-okaże się.

1 komentarz:

  1. Jasne, że możesz wziąć ikonki z moich notek. Jeżeli tylko będziesz mogła kiedyś, wspomnij tylko, że pochodzą z dream--art.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń